piątek, 3 grudnia 2010

witarianizm - testy osobiste

Moja przygoda z witarianizmem rozpoczęła się niecały rok temu. Inspiracja filmem, literaturą, chęć sprawdzenia się, rzucenia sobie niestandardowego wyzwania a także (uwaga! uwaga!) lenistwo! Tak, otóż to zniesławione lenistwo przyczyniło się do pozytywnych zmian. Był to tydzień na diecie w której surowe warzywa i owoce stanowiły przeważający odsetek przyjmowanego pokarmu, niespotykany dotychczas w moim żywocie.

Stare dzieje, mało pamiętam, utkwiły mi tylko dwa pozytywne aspekty:
+ błysk / blask w oczach, doprawdy nigdy wcześniej nie podobały mi się moje oczy tak jak po tej tygodniowej kuracji :)
+ zwiększenie sił witalnych przy jednoczesnym zmniejszeniu zapotrzebowania na sen

Było, minęło, przycichło. Zostało samo zgłębianie teorii. Praktyka czekała sprzyjającego czasu, który pojawił się w sierpniu. Szacunkowo żywiłem się w 80% surowymi owocami, warzywami, nasionami. 7kg mniej w 2 tygodnie! Obecnie (czyli po 4 miesiącach) ubyło mi 12kg. Przystopowałem, zmniejszyłem ilość surowizny. Jak będzie dalej? Wyjdzie w praniu.

Jakie skutki takich wyczynów?, otóż całkiem sporo, po za powyżej wspomnianym schudnięciem:
+ poprawa kondycji, świetnie potwierdziła to wyprawa w góry, całkiem inna bajka niż kiedyś :)
+ zwiększenie tempa  marszu (nie wydolność, nie odporność na zmęczenie jest teraz ograniczeniem a raczej budowa nóg, po prostu człowiek nie został stworzony do możliwości szybszego marszu :D )
+ mniejsze zapotrzebowanie na sen (teraz śpię bo lubię a nie dlatego że nie daję rady i muszę)
+ oszczędność czasu na przygotowanie posiłku, zmywanie itp
+ oczyszczony (dzięki tej diecie) organizm przestawił się na taki tryb że jestem w stanie zrobić sobie jednodniowy post bez żadnych skutków ujemnych dla samopoczucia czy też kondycji
+ łatwość wypróżniania
+ zwiększenie energii życiowych, większy optymizm, spokój, akceptacja świata
+ zmiana proporcji w spojrzeniu na płeć piękną ;) czyli przykładanie większej wagi do ducha, duszy, osobowości kosztem fizyczności (prawdopodobnie sprawka niskobiałkowego pokarmu).

A czy dostrzegam jakieś wady? Owszem, sporadycznie są problemy z:
- ciepłotą ciała, czyli po prostu bywa mi zimno w chłodne pory roku, generalnie nie ma się co dziwić, w tych 12kg. było zapewne sporo tkanki izolacyjnej (czyli "ciepły" tłuszczyk)
- problemy typu społecznego (kawał historii na kolejny wpis)

Nie jestem w stanie powiedzieć czy wszystkie podane powyżej wady i zalety wypływają z witarianizmu, czy też wpływ miały inne czynniki. Niemniej takie są moje subiektywne spostrzeżenia.

Twórca nazwy świetnie się spisał: Vita-rianizm, Vita = życie :) Doprawdy życiodajny jest ten sposób odżywiania :) Troszkę o siebie zadbać, w zgodzie z naturą, a tyle pozytywów promieniuje na wszystkie aspekty życia. W końcu jesteśmy tym co jemy.

pax & bless

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz